Przeżycie w zimnej wodzie - cz. I
IMO to International Maritime Organization, organizacja mająca na celu zwiększenie bezpieczeństwa żeglugi na morzach. Jakkolwiek można jej zarzucić inercję i ociężałość biurokratyczną, nie można odmówić staranności w badaniu wypadków na morzu i wyciąganiu wniosków. Jednym z wniosków jest dokument: Guide for cold water survival. Warto go żeglarzom przybliżyć.
Zastrzeżenie: ten tekst nie jest oficjalnym ani nieoficjalnym tłumaczeniem - wnioski z dokumentu MSC.1/Circ.1185/Rev.1 staram się dostosować do okoliczności spotykanych w żeglarstwie.
Wpadnięcie do wody jest zdarzeniem stosunkowo rzadkim, ale zawsze bardzo dla żeglarza groźnym. Organizm ludzki jest zagrożony tym bardziej, im woda zimniejsza. Głównym zagrożeniem - ale nie wyłącznym - jest utrata ciepła, zwana hipotermią.
Warto zwrócić uwagę, że wg definicji medycznej hipotermia to obniżenie temperatury wnętrza ciała (w szczególności wnętrza komory serca, jednak trudność pomiaru narzuca inne kryteria) poniżej 35 stopni, czyli około 2 stopnie poniżej normalnej. Z pogłębianiem się tego procesu przytomność jest w poważnym stopniu ograniczona, a następnie tracona. Finalnie następuje śmierć. Jak jednak wykazuje dokument, jest to dość rzadki koniec - prędzej mięśnie odmawiają współpracy i niemożliwe staje się utrzymanie dróg oddechowych wolnych od wody, co kończy się uduszeniem. Można by tu już wyciągać wnioski, ale poczekajmy jeszcze.
Przewodnictwo cieplne wody jest znacząco większe, niż powietrza, więc za wszelką cenę należy unikać dostania się do wody. Woda wychładza 4-5 razy szybciej, niż powietrze o tej samej temperaturze. Jeżeli zatem jest to tylko możliwe, trzeba dostać się do środków ratunkowych - na jachcie jest to prawie zawsze tratwa - bez wchodzenia do wody. Trzeba jednak zauważyć, że w trudnych warunkach jesteśmy zagrożeni zmoczeniem już dużo wczesniej - od fal i bryzgów, które przy niskich burtach jachtu dostają się na pokład.
Główne zagrożenia związane z zanurzeniem się w zimnej wodzie:
-
utonięcie
-
hipotermia
-
zapaść tuż przed, w trakcie lub już po uratowaniu
Zdefiniowano cztery etapy związane z zanurzeniem się w wodzie. Każdy z nich jest związany z określonymi ryzykami i należy go rozumieć, by móc się odpowiednio zachować.
1. Reakcja bezpośrednia na zanurzenie w wodzie. Może obejmować:
-
niezdolność do wstrzymania oddechu
-
niekontrolowane łapanie tchu, a następnie niekontrolowane oddychanie
-
zwiększony stres oddziałowujący na serce
-
od siebie z doświadczenia dodam, że nagły skurcz mięśni oddechowych może doprowadzić do niemożności nabrania potwietrza nawet, gdy jest taka możliwość
Te objawy biorą się z nagłego obniżenia temperatury skóry i trzeba pamiętać, że trwają od 1 do 3 minut, a następnie ustępują.
Trzeba też pamiętać:
-
im zdrowsza, wysportowana osoba, tym te reakcje są mniej dolegliwe i tym mniejsza szansa na problemy z sercem
-
poprawnie założona kamizelka ograniczy możliwość dostania się wody do dróg oddechowych, a także zredukuję potrzebę nagłego wysiłku dla utrzymania się na powierzchni i złapania oddechu
-
odpowiednia odzież spowolni wychładzanie się skóry, a co za tym idzie natężenie tych reakcji
-
jeżeli doświadczasz tych reakcji, pozostań kilka minut w zanurzeniu robiąc najmniej, jak tylko się da, do czasu unormowania oddechu (oczywiście nie pod powierzchnią). Kamizelka ratunkowa zdecydowanie w tym pomaga.
-
właściwy czas na wszelkie techniki ratunkowe i samoratownictwo następuje po bezpośrednich reakcjach, a przed objawami hipotermii.
Uzupełniając wnioski z dokumentu: wpadnięcie do zimnej wody wiąże się z wielkim stresem, w tym związanym z okolicznościami wpadnięcia (np. sam fakt wypadnięcia za burtę jest już poważnym zagrożeniem). Nie znamy swoich reakcji na stres i nie możemy przewidzieć swojego zachowania w warunkach stresu. Aby zminimalizować szkody spowodowane stresem, warto - w kontrolowany sposób - takim próbom się poddawać. Zimny prysznic po wyjściu z ciepłego łóżka nie jest takim złym pomysłem. Wszelkiego rodzaju szkolenia wojskowo-survivalowe, biegi przeszkodowe - np. słynna "lodowa" na Runmageddonie (kontener wypełniony wodą z lodem, do którego wskakuje rozgrzany biegiem zawodnik), czy morsowanie.
Po niezbyt długim czasie przekonamy się, że paraliżujące drętwienie da się opanować, ścisk przepony i żeber przechodzi natychmiast, a również wraca orientacja w przestrzeni i można poszukać sposobu postępowania. Oczywiście takie próby można podejmować, gdy ma się zdrowe serce (EKG nie jest drogim badaniem) i nie samemu.
Trzeba też mieć na uwadze, że gwałtowne ochłodzenie skóry powoduje gwałtowne obkurczenie się tętniczek oporowych, a co za tym idzie - zanim serce dostosuje się do zmienionej sytuacji - skok ciśnienia krwi. Może to prowadzić do zatrzymania akcji serca, lub wylewu krwi do mózgu. Dlatego takim próbom można się poddawać stopniowo i pod nadzorem, w razie wątpliwości konsultując stan zdrowia z lekarzem.
Warto również wiedzieć, że wykonany w takim stanie gwałtowny wysiłek powoduje wyczerpanie zasobów energetycznych organizmu - głównie glukozy z krwi, a potem piekący ból mięśni. Czyli wspięcie się do tratwy ratunkowej może pociągnąć za sobą mocne osłabienie - spotkałem się w poradach słynnych żeglarzy, by mieć w tratwie ratunkowej lub w grabbagu glukozę w woreczkach i natychmiast po wejściu spożyć. Niezależnie od tego sytuacja jest sporym zagrożeniem dla osób o nienajlepszym stanie zdrowia - tym bardziej powinny one dbać o odzież ochronną (sztormiak) i kamizelkę. Niestety, często spotykam się z postawami "ja tylko na papieroska przy achtersztagu".
Kamizelka wypornościowa - najlepiej odpowiedniej kategorii - zdecydowanie oszczędzi nam siły niezbędne do utrzymania się na powierzchni i złapania oddechu - wydatek energii na tą pierwszą walkę może poważnie pogorszyć nasze szanse na przeżycie później, zatem - noście kamizelki.
Kolejne etapy i sposoby postępowania - w kolejnych artykułach. Czytajcie nas regularnie.
Poniżej: znaleziony w sieci film ze szkolenia wojskowego - świadomość stanu organizmu, zdobyta w trakcie ćwiczeń, ma kluczowe znaczenie w realnej sytuacji.
Zapraszam też do części drugiej: https://captainjack.pl/artykul/przezycie-w-zimnej-wodzie-cz-ii