Porto Piccolo - luksusowa przystań blisko Wenecji

Monfalcone to duża włoska baza i miasto stoczniowe. Tu też powstawał nasz piękny, przedwojenny Batory. Bliskość Wenecji z jednej strony, a Triestu i potem Słoweni/Chorwacji sprawia, że kwitnie tu żeglarstwo. Brak miejsc w marinach przyciągnął inwestorów, którzy ogrodzili falochronem uroczą zatoczkę, a jej zbocza obudowali apartamentami. Zabudowali z gustem i stylem - to miejsce dla ludzi bogatych. Co nie znaczy, że nie może tu zajrzeć zwykły śmiertelnik - postój przez noc może kosztować ponad 100 euro, co jednak zdarza się w Adriatyckich portach. Lepiej jednak miejsce "zabukować" z wyprzedzeniem - odbywają się tu liczne imprezy, od premier jachtów po pokazy mody i może nie być łatwo.

Porto Piccolo - zdjęcie satelitarne
Porto Piccolo - zdjęcie satelitarne

Marina jest doskonale chroniona, wyposażona jest też we wszelkie udogodnienia. Na nabrzeżu sklepy z modą, lokal, w którym można spróbować lokalnych specjalności, pizzeria, drink bar i wiele innych. Zasadniczo panuje cisza - tu ludzie odpowiedniej klasy przyjeżdżają odpoczywać od zgieku i śpiewanie szant po nocach na pewno nie będzie mile widziane.

W pobliżu znajdziemy plaże - bardziej czy mniej oblegane, a także strefę z basenami - płatną.

Na północ od Porto Piccolo znajduje się duża marina Sistiana. Tu jachty trzymają miejscowi. Gmina dofinansowuje, zatem opłaty są niskie, ale aby dostać stałe miejsce, trzeba tu mieszkać i czekać kilka lat. A nawet kilkanaście.

Gdybyśmy zaś mieli problemy techniczne, w Monfalcone znajdują się liczne stocznie, warsztaty i sklepy techniczne.

Gdy wyjdziemy na morze, żeglugę mogą utrudniać rzędy kolorowych boi. Woda z kolei robi się tym bardziej mętna, im bardziej jesteśmy na północ. To już pobliże laguny weneckiej z jej mulistym dnem. W tym mule świetnie czują się małże. Człowiek nauczył się je hodować - sznur, na którym zaszczepia się zarodki małży zwisa sobie z boi. Małże filtrują wodę i zjadają to, co w niej znajdą, a rybak (małżak???) co jakiś czas podpływa łodzią, podnosi sznur i zbiera co bardziej okazałe sztuki.

Warto kupić siatkę małż i ugotować. Pamiętajcie, wrzucacie małże do wrzącej wody i czekacie, aż się otworzą. Te, które się nie otworzyły, są zepsute i koniecznie trzeba wyrzucić. Następnie otwarte małże możecie chwilkę pogotować z białym winem, czosnkiem i pietruszką, albo z pulpą z pomidorów. Można też dodać je do pizzy, risotto albo sałatki. Warto poeksperymentować - zawsze cytryna, czosnek i pietruszka będą się dobrze komponować.

Wielką atrakcją w okolicy jest Castello Duino. Zamek powstał na małym półwyspie w XIV wieku jako budowla obronna i trafił w ręce wywodzącej się z Czech rodziny Thurn und Taxis. W XX już wieku książę Aleksander i jego żona Maria wspierali licznych artystów, a dłużej na zamku gościł Rainer Maria Rilke - tu napisał Elegie Duino. Na jego cześć dziś istnieje Szlak Rilkego, ścieżka wiodąca z Duino do Sistiany, ze wspaniałym widokiem na Zatokę Triestu.

Castello Duino
Castello Duino

Miejsce jest z pewnością godne odwiedzenia, błędem byłoby traktowanie go jako kolejnego przystanku, gdzie wpływamy na noc, by zaraz gnać dalej. Warto tu spędzić leniwe popołudnie, poczuć klimat i styl życia włoskiej śmietanki towarzysko-biznesowej (cóż, nie jest najtaniej, ale wciąż lepiej, niż na placu św. Marka), wybrać się ścieżką widokową. I pouśmiechać do wszystkich.