Co warto wiedzieć o DNach
Polacy od lat wygrywają Mistrzostwa Świata w klasie International DN - równocześnie jest to termin mało znany poza wąskim regatowym światem żeglarskim. Przyjrzyjmy się zatem tej klasie bojerów.
Bojer historycznie ujmując, to holenderska nazwa na niewielką łódź lub jacht żaglowy. Zimą, gdy rozlewiska zamarzały, uzupełniano takie łodzie o płozy i w ten sposób można było się przemieszczać, przewozić ładunki, ludzi - zauważono też, że poruszanie się po lodzie generuje sporo mniejsze opory, niż gdy łódź żegluje w wodzie. Budowano zatem bardziej wyspecjalizowane, lżejsze konstrukcje, korzystając z elementów dostępnych szkutnikom. Ten sposób podróżowania na lodzie nie był specjalnością jedynie holenderską, jeszcze w 1945 roku ludność Prus Wschodnich uciekała przed sowietami przez Zalew Wiślany korzystając z prowizorycznych sań wyposażonych w żagle od łodzi rybackich - barkasów.
W latach międzywojnia, gdy świat - a zwłaszcza USA - nieco okrzepł i się wzbogacił, bojery w wielu krajach zaczęły się rozwijać jako rodzaj sportu. W Polsce swoje konstrukcje wprowadzał Otto Weiland, założyciel jachklubu w Charzykowych. Za oceanem pismo Detroit News Archie Arrol, prowadzący dodatek hobbistyczny pisma, wraz z żeglarzami Joe Lodgem i Normanem Jarraitem opracowali konstrukcję łatwą w samodzielnej budowie, w transporcie i przechowaniu. Siła gazety (od której inicjałów nazwano klasę) spowodowała, że na Wielkich Jeziorach już wkrótce na starcie stawały dziesiątki jednostek.
Zalety tej klasy - zwłaszcza niski koszt i łatwość transportu - a także bezpieczeństwo sternika istotnie większe, niż w niektórych innych konstrukcjach - spowodowały, że klasa ta rozpowszechniła się i stała się najliczniejsza. Startują w niej najznakomitsi żeglarze, wypełniający sobie pozasezonową zimę adrenalinową rozrywką, a również tysiące zupełnych amatorów.
Współczesny regatowy DN wciąż musi mieć kadłub zbudowany z drewna (przy czym jest to praca nawet nie szkutnicza, co lutnicza), dopuszcza się węglowy maszt i oczywiście odpowiednio uszyty żagiel. Dobrze wytrymowany ślizg potrafi rozpędzić się do 140 km/h (!!!). Nawet "wypożyczalniowe", rekreacyjne jednostki z łatwością przekraczają 50 km/h, co dla sternika, siedzącego centymetry od tafli lodu, jest niesamowitym wrażeniem. DN jest w stanie 5x przekroczyć prędkość wiatru.
Kadłub - drewniany, o lekkiej konstrukcji, choć wypożyczalnie dysponują już laminatowymi - ma długość 3,7 m. Charakterystycznym elementem jest płozownica - "poprzeczna belka", zarówno rozsuwająca płozy, co pełniąca funkcję resora. Zawodowcy dobierają ją do swojej wagi i panujących warunków - tak samo, jak łyżwy, każdy zawodnik ma osobne na gładki lód, na lód z wodą, na lód pokryty śniegiem i inne. Żagiel ma powierzchnię 6,45m2 i powinien pracować na giętkim maszcie - jako, że takie się łamią przy nieumiejętnej obsłudze, bojery rekreacyjne buduje się z aluminiowymi, nie tak sprawnymi. Płoza sterująca jest z przodu i kontrolowana rumplem działającym przez kwadrant i linki sterowe.
Czy DNy to rozrywka dla każdego? Czy jest to rozrywka bezpieczna?
Głównym zagrożeniem są niebezpieczeństwa wynikające z przebywania na lodzie. Przygodę z DNami warto rozpocząć w ramach weekendowego kursu lub pod okiem doświadczonych kolegów - choćby po to, by ktoś doświadczony określił wytrzymałość lodu. Warto też zabezpieczyć teren lotów - dziś często to quad wyposażony w liny, drabinę i łączność, oznaczyć kolorowymi elementami niebezpieczne miejsca...
Do obowiązkowego wyposażenia żeglarza należy kask - choćby narciarski, odpowiednia odzież i dwa dziabaki - np. krótkie śrubokręty - które pozwolą wydostać się na krę w razie załamania lodu.
Sama nauka jest szybka i oczywista dla osoby mającej choć wstępne pojęcie o żeglowaniu. Pierwsze szybkie ślizgi w odpowiednich warunkach są kwestią bardziej minut, niż godzin. Oczywiście opanowanie mistrzowskich umiejętności wymaga mistrzowskiego treningu, ale wystarczy stosować się do wskazówek instruktora, by móc czerpać radość z lotów (bo tak się nazywa ślizganie po lodzie).
Istnieją też klasy juniorskie (Junior DN) i dziecięce (Opti-ice), większe konstrukcje jak Monotype XV - dwuosobowy, liczne konstrukcje specjalizowane np. pod bicie rekordów, popularny jest też icesurfing - na niewielkiej desce z łyżwami ustawia się pędnik windsurfingowy. Do ice-kite, czyli kitesurfingu z łyżwami początkujących zdecydowanie nie namawiamy.
Ośrodki bojerowe znajdują się na Zalewie Wiślanym - w Krynicy czy Nadbrzeżu, na Mazurach, na Charzykowskim, Kiekrzu i licznych innych akwenach. Królestwem DNa są oczywiście jeziora amerykańskie i kanadyjskie, wiele ich też jest w Skandynawii, Estoni czy Rosji. Jak wspomniałem, startują tam najlepsi żeglarze, zatem tym większa radość, że to Polacy od wielu, wielu lat królują na podium.